Czy Niemcy przeproszą za Tuska

PiS chyba przestał wierzyć, że opozycję da się w wyborach pokonać jako Polaków, dlatego postanowił pokonać ją jako Niemców. Uważam, że to koncepcja słuszna, bo jako Niemcy politycy opozycji są szczególnie obrzydliwi i nie do przyjęcia. KO jako partia według PiS „stuprocentowo niemiecka” to cel łatwy i wdzięczny; antypolskie zakusy jej liderów nawet dla mniej rozgarniętych wyborców PiS są tak oczywiste jak zamach smoleński.

W Zjednoczonej Prawicy jest wielu, którzy się na Niemcach znają, potrafią wszędzie Niemca rozpoznać i z łatwością odróżnić go od prawdziwego Polaka, chociażby po uśmiechu. Niedawno Poseł Kowalski z Suwerennej Polski, znawca i niezmordowany tropiciel Niemców, zdemaskował posła Nitrasa z KO, wytykając mu, że ma „niemiecki uśmieszek” i mówi „niemieckim głosem”. Kowalski stara się być delikatny i nie przesądza, czy Nitras jest Niemcem, ale osobiście uważam, że jeśli ktoś śmieje się jak Niemiec, mówi głosem takim jak Niemiec i należy do niemieckiej partii, to chyba raczej nie jest Francuzem, Belgiem czy Polakiem.

Wątpliwości Kowalskiego co do polskości Nitrasa na razie budzi tylko uśmieszek, ale kto wie, czy nie jest on wierzchołkiem góry lodowej. Znając polityczne ambicje Kowalskiego, obawiam się, że swoje badania nad wyglądem Niemców będzie pogłębiał, co wcześniej czy później może doprowadzić go do odkrycia, że Niemca da się rozpoznać nie tylko po charakterystycznym uśmieszku, ale także po charakterystycznych niemieckich uszach, niemieckim nosie albo włosach.

Niemieckie włosy to, jak wiadomo, włosy rude, co zdaniem Jarosława Kaczyńskiego doskonale widać na przykładzie Niemca takiego jak Tusk – „czystego zła” dążącego do panowania nad światem i Polską, przewracającego w głowach kobietom oraz seksualizującego polskie dzieci w celu przerobienia ich na Europejczyków. Nic dziwnego, że prezes PiS odmawia telewizyjnej debaty z takim złem. Wprawdzie Tusk podstępnie deklaruje, że gotów jest debatować po polsku, ale prezes doskonale pamięta, do czego doprowadziła poprzednia debata z Tuskiem po polsku. Dlatego daje jasno do zrozumienia, że po polsku rozmawiać z nim więcej nie będzie. I że jeśli w ogóle miałby debatować z jakimś Niemcem, w grę wchodzi tylko Niemiec wyższy rangą, np. szef Tuska Manfred Weber, oczywiście pod warunkiem, że przed debatą przeprosiłby prezesa Kaczyńskiego za Donalda Tuska, a pozostałych Polaków – za sześć lat okupacji i niezapłacone reparacje.

Sławomir Mizerski

© POLITYKA nr 36 (3429), 30.08.2023