SŁAWOMIR MIZERSKI Z życia sfer

Kandydat pobity na głowę

Być może decydującym akordem kampanii prezydenckiej było oświadczenie szanowanego przez prawicę ekonomisty, profesora Kieżuna, na temat poziomu intelektualnego Andrzeja Dudy. Kieżun, powołując się na to, że jest profesorem i zna się na tych sprawach, w ostatniej chwili ujawnił, że Andrzej Duda intelektualnie bije Rafała Trzaskowskiego na głowę. Nie chcę się upierać, że tą oceną przechylił wynik wyborów na korzyść obecnego prezydenta, ale wszystko na to wskazuje. Nie oszukujmy się: tak surowy osąd mógł na finiszu kampanii zdemobilizować elektorat Trzaskowskiego, który miał nadzieję, że Trzaskowski intelektualnie dorównuje Dudzie. Gdy po oświadczeniu Kieżuna te nadzieje przepadły, znani z chimeryczności wyborcy opozycji prawdopodobnie poparcie dla Trzaskowskiego wycofali i przerzucili je na atrakcyjniejszego intelektualnie Dudę.

Wypowiedzi na temat nie-ludzi LGBT, obowiązkowych, szczepień czy zaangażowania Niemiec po stronie Trzaskowskiego zdawały się wskazywać na intelektualną niedyspozycję Andrzeja Dudy, ale oświadczenie prof. Kieżuna rozwiało wątpliwości i pokazało, że to tylko złudzenie wywołane chytrą zagrywką jego sztabowców. W celu zmylenia przeciwnika prezydent na swoich wiecach zręcznie udawał polityka niezbyt inteligentnego, a niektóre jego wypowiedzi były pozbawione sensu i logiki. Na potrzeby kampanii usiłował nawet sprawiać wrażenie kogoś, kto nie umie mówić po angielsku, i trzeba przyznać, że szło mu nieźle.

Osobą o dużym potencjale intelektualnym okazała się również Pierwsza Dama, która przez ostatnie pięć lat z tego potencjału rzadko korzystała, gdyż przeważnie milczała. Dopiero po ogłoszeniu wyników exit-polls zdecydowała się przerwać milczenie oświadczeniem, że nigdy nie udzieli wywiadu redaktorowi Wrońskiemu z „Gazety Wyborczej”, z którym ze względu na dużą różnicę potencjałów nie ma o czym rozmawiać. Jedni odetchnęli z ulgą, inni uważają, że gdyby Agata Kornhauser-Duda przemówiła wcześniej, zwycięstwo Dudy byłoby bardziej zdecydowane, co wszystkim zaoszczędziłoby niepotrzebnych nerwów.

Duża różnica potencjałów między Dudą a Trzaskowskim musi budzić niepokój, zwłaszcza gdy do potencjału Dudy doda się potencjał innych polityków PiS. Wiadomo, że ktoś sprawniejszy intelektualnie będzie próbował zdominować mniej inteligentną resztę, a to źle wróży polskiej demokracji. Pozostaje mieć nadzieję, że przewaga intelektualna, jaką dysponuje obóz władzy, nie okaże się dla państwa zabójcza i nie będzie - nie daj Boże - pretekstem do wprowadzenia przez Andrzeja Dudę jakiejś formy intelektualnego terroru.

© POLITYKA nr 29 (3270), 15.07-21.07.2020