Z życia sfer

Rząd wstaje z kolan

W ramach wprowadzania dalszych obostrzeń w walce z pandemią koronawirusa rząd Mateusza Morawieckiego zapowiedział, że nie przyjmie żadnej pomocy od Niemiec. Czy decyzja ta wpłynie na poprawę sytuacji W polskich szpitalach oraz zmniejszenie liczby zakażeń i zgonów, okaże się najwcześniej za 7-10 dni. Media informują, że agresywne plany udzielenia pomocy Polsce powstawały w Berlinie od tygodni. Niemiecki minister ds. europejskich już na początku października zapewnił na Twitterze o gotowości niesienia sąsiadom i partnerom pomocy „w ochronie zdrowia ludzi i w skutecznym zwalczaniu pandemii”, nie pozostawiając złudzeń co do rzeczywistych niemieckich intencji. Kilkanaście dni temu z oficjalną propozycją wystąpił prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, pisząc do prezydenta Andrzeja Dudy: „Daj mi proszę, znać, czy w obecnej sytuacji możemy coś zrobić dla Polski”. Na szczęście Duda nie dał się sprowokować i na prośbę Steinmeiera nie odpowiedział. Widocznie uznał że propozycja Steinmeiera to mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski, a może także cyniczna próba wymigania się Niemiec od należnych Polsce reparacji.

Panuje opinia, że rząd nie zamierza ulegać presji Niemiec, bo obawia się, że Niemcy najpierw udzieliliby Polsce pomocy, potem coś by za to chcieli (mogliby np. zażądać żeby w Polsce szanowana była praworządność i prawa osób LGBT). Podczas pierwszej fazy epidemii Włochy, Francja i Hiszpania ugięły się, przyjęły od Berlina sprzęt oraz pomoc lekarską, i kto wie, jak będą się musiały odwdzięczyć. Teraz Niemcy, wykorzystując sytuację, wkroczyli ze swoją pomocą do ciężko dotkniętych pandemią Czech. Zanim Czesi się zorientowali niemieckie respiratory i służby medyczne już u nich były. Media donoszą, że rozpoczęły się również masowe wywózki obywateli czeskich na leczenie do szpitali w Bawarii.

Przykład Czech powinien być dla naszego rządu przestrogą, żeby niczego od Niemiec nie przyjmować, bo potem będziemy musieli być im wdzięczni. Jeśli w Polsce rzeczywiście brakuje respiratorów, nie musimy się upokarzać, przyjmując je w prezencie od Niemiec. Uważam, że rząd PiS stać na to, żeby kupić je od polskich handlarzy bronią, instruktorów narciarskich zaprzyjaźnionych z byłym ministrem Szumowskim czy od rodziny tego ministra. Tanio nie będzie, w dodatku możemy tych respiratorów nie zobaczyć na oczy, ale najważniejsze, żeby pokazać Niemcom, że Polska pod rządami PiS nie jest krajem który można łatwo zmusić do tego, żeby dał sobie pomóc.

SŁAWOMIR MIZERSKI

© POLITYKA nr 46 (3287), 9.11–17.11.2020