Woda w mózgu

Premier Morawiecki poinformował, jak groźny jest nowy pakiet imigracyjny Komisji Europejskiej. Oczywiście groźny nie dla Polski – ta jako duży suwerenny kraj z potężną armią i Jarosławem Kaczyńskim na czele poradzi sobie – ale dla poszukujących lepszego życia imigrantów, którym Bruksela robi wodę z mózgu i przekonuje, że mogą je znaleźć w Polsce pod rządami PiS.

„Nie pozwolimy na to. Tu jest Polska” – ostrzegł Unię w Łochowie premier. Nie wiem, czy zmierzający do Europy uchodźcy wiedzą już o jego decyzji, ale sądzę, że jak się dowiedzą, to się ucieszą.

Pomysł, żeby tych biedaków kierować akurat do nas, każe postawić pytanie, czy członkowie KE w ogóle wiedzą, co robią? Co z ich empatią? Gdzie reprezentowane przez nich europejskie wartości? Czy zdają sobie sprawę, jaki los gotują wygłodzonym desperatom, którzy myśleli, że najgorsze, co ich może w życiu spotkać, to przeprawianie się łodziami przez Morze Śródziemne. Tymczasem Morze Śródziemne to niewiele w porównaniu z morderczą przeprawą, jaka czeka ich z państwem PiS i jego służbami pod kierownictwem ministra Kamińskiego.

Czy brukselscy urzędnicy naprawdę nie mają rozumu i pomimo lojalnych ostrzeżeń premiera Morawieckiego chcą, żeby tymi pozbawionymi perspektyw, szukającymi szczęścia ludźmi zajęła się polska służba graniczna? Albo policja dowodzona przez kogoś takiego jak generał Szymczyk? Albo politycy pokroju Wąsika i Kamińskiego? Albo żeby ich sprawy dostały się w łapy rzeźników prawa, takich jak sędzia Schab, sędzia Radzik czy magister Przyłębska? Po licznych wyrokach TSUE na polskie państwo prawa i polski wymiar sprawiedliwości urzędnicy KE muszą wiedzieć, jakie będą skutki, i nie będą mogli się tłumaczyć, że wykonywali tylko rozkazy przewodniczącej von der Leyen.

Premier Morawiecki w humanitarnym geście zapowiedział, że przyjdzie tym nieszczęśnikom z pomocą i nie wpuści ich do Polski, a pakiet imigracyjny zablokuje. Nie mam wątpliwości, że pomimo wciskania Polsce 20 tys. euro za każdego przyjętego imigranta próby siłowego wpłynięcia przez KE na zmianę jego decyzji okażą się nieskuteczne. To nie jest kwota, za którą rząd PiS zrezygnuje ze swoich wartości; kasa to nie wszystko. KE musi zrozumieć, że zmuszanie takiej partii jak PiS do pomagania tym, którzy znajdują się w potrzebie, ale mają inny kolor skóry i nie są katolikami, jest zwyczajnie nieludzkie.

SŁAWOMIR MIZERSKI

© POLITYKA nr 26 (3419), 21.06.2023